Nie lubimy się nudzić.
Jeśli tylko pogoda dopisuje już od świtu staramy się zorganizować fajne wyjście lub wycieczkę. W ciągu tygodnia nie mamy na to ani czasu ani siły. Nasza okolica nie obfituje w jakieś szczególnie atrakcyjne formy spędzania wolnego czasu. Energylandia to fun dla starszych dzieci i dorosłych, dinozaury znamy już na wylot a mini zoo odwiedziliśmy już 6 razy.
Mimo, że Czarny Groń istnieje już od dawna kojarzyłam go raczej z wyciągiem i jazdą na nartach, która jeszcze nas nie wciągnęła. Kiedy zaczęłam szukać dogodnego miejsca na zorganizowanie Zlotu Październikówek natrafiłam na ofertę tego ośrodka.
Hotel, domki letniskowe i ogromny park linowy dla dzieci. Do dziś żałuję, że zabrakło terminów by zarezerwować domki.
Tata pojechał w szeroki świat a ja po tragicznej niedzieli stwierdziłam, że musimy wyjść z domu i jakoś się rozerwać. Zapakowałam milion najpotrzebniejszych rzeczy dla dzieci (bo każde wyjście to ciuchy, pieluchy, jedzenie i zabawki), wpakowaliśmy się do auta i razem z babcią pojechaliśmy na wycieczkę.
Od wejścia na teren ośrodka byłam zachwycona! W myślach przeliczałam już ilość atrakcji na prędkość wyczerpywania energii Zośki i częstotliwość szumu potoku na prędkość zamykania się oczu Iwura.
Iwur nie zasnął nawet na chwilkę za to Zośka wykorzystała w pełni czas spędzony w Czarnym Groniu.
Trampoliny, huśtawki i park linowy z torem przeszkód, który pozwolił mi zobaczyć determinację mojego dziecka i to jak mimo chwil zawahania pokonuje trudności i lęki.
Tak lęki. Przejście przez niektóre elementy atrakcji wywoływały u mnie skok ciśnienia. Nie dziwię się, że Zośka chciała zawrócić pomimo pokonania 3/4 długości trasy. Patrzyłam na nią i widziałam jak kalkuluje odległość, swoje możliwości i niebezpieczeństwo. Niektóre elementy pokonywała ‘bokiem’. Niektórym dzieciom starała się pomóc odgonić strach a niektórym współczuła.
Po przejściu kilkukrotnie całej trasy zapytała mnie
„Dlaczego tata nie pozwala chłopcu płakać? Przecież on się boi. Dzieci mogą się bać”
Mogą.
Też nie mogę zrozumieć zachowania niektórych ojców chcących na siłę zrobić z małych chłopców silnych i twardych herosów, którym nie wolno płakać. Po co? Skoro dziecko nie potrafi czegoś zrobić lub wywołuje to w nim ogromny strach to dlaczego mamy go zmuszać? Dlaczego Czterolatkowi nie wolno zapłakać kiedy boi się, że spadnie z dużej wysokości?
Dziecko nie rozumie, że chroni go siatka a upadek jest dla niego równoznaczny z bólem. Nawet jeśli rozumie to w tym momencie nie myśli o tym bo zalewa go obawa o upadek.
Po co ojciec krzyczy na syna kiedy maluch dostaje spazmów i tłumaczy mu, że nie da rady?
Musisz dać radę!
Jesteś chłopcem!
Nie rycz!
Co z Ciebie za chłopak?!”
No i co? Rozumiem niechęć do wychowywania dziecka niezaradnego, ale lekceważąc jego strach wcale nie budujemy silnej osobowości.
Dając dziecku wsparcie, wiarę w jego możliwości, rozmowę na tematy które wzbudzają lęk i tłumaczenie mu konsekwencji pewnych zachowań możemy wywołać zamierzony skutek jakim będzie wychowanie silnego człowieka. Podwaliny silnej osobowości dają rodzice, środowisko i wiara dziecka w swoje możliwości.
Chwalmy nasze dzieci. Mówmy im, że potrafią.
Nie wyśmiewajmy ich płaczu, emocji i strachu. Tłumaczmy im wszystko czego nie rozumieją. Dawajmy im wsparcie i bądźmy obok nich. Podpierajmy je naszą ‘niewidzialną ręką’ by czuły, że nie są same. Przede wszystkim pozwólmy dziecku być dzieckiem.
Wyśmianie lęków daje efekt odwrotny do zamierzonego – i wierzcie, lub nie – zostawia rysę na psychice dziecka i dziecka które kiedyś będzie dorosłym.
Zastanówmy się zawsze kilka razy czy chcielibyśmy by do nas ktoś odnosił się w taki sposób?
Dzieci to mali dorośli. Traktujmy je z należytym szacunkiem. Chłopiec nie musi być supermenem a dziewczynka nie musi być kurą domową.
Zofia powiedziała mi coś fajnego a jednocześnie dającego do myślenia.
„Mamo jakbyś mi nie kibicowała to nie dałabym rady”.
Szłam razem z innymi rodzicami wzdłuż trasy tego ‘małpiego gaju’ i starałam się okazać swojemu dziecku zachwyt nad jego umiejętnościami. Aprobatę dla jej chęci pokonania trudności. Byłam dumna kiedy widziałam jej powolne ruchy po 5 minutowej walce z samą sobą, kiedy nie wiedziała czy uciekać czy przeć do przodu.
Kibicujmy dzieciakom!
Czasami wydaje się nam, że nasze pochwały wpadają do jednego ucha dziecka a drugim wypadają. Nieprawda.
To zostaje w ich małych główkach. Budujemy ich poczucie własnej wartości.












