Od zawsze mówiłam, że najbardziej nie lubię w pracy okresu od stycznia do maja. Miesiące mają nudną tematykę zajęć, na zmianę jest zimno, deszczowo i słonecznie. Z utęsknieniem wyczekuje nadejścia wakacji a potem Świąt Bożego Narodzenia. W tym roku zupa z nietoperza zdecydowała za mnie i problem nielubianej tematyki odszedł w zapomnienie.
Pandemia?
Zamknęli nas w domach, bez pracy, w panice, z problemami i niepewnością. Na codzień zalewano nas nieustannymi informacjami o coraz większej ilości zakażeń, ofiar śmiertelnych i nowomodnego hasła o chorobach współistniejących. Człowiek zaczął totalnie świrować. Nie było wiadomo kiedy niewidzialny agresor zniknie. Przestało być normalnie. Przedszkole było zamknięte na cztery spusty, w sklepach panika, puste półki, dzieci w domach, brak powietrza, zabaw, znajomych i normalności…
Od zawsze powtarzam, że na większość ludzi mam uczulenie. Wkurza mnie ich ignorancja i głupota. Jednak z ludzi, przede wszystkim obcych ludzi składa się cały nasz świat. Wyjścia do sklepów, galerii, na basen, do sali zabaw, na zajęcia pozalekcyjne, do szkoły i przedszkola.
Jestem wdzięczna każdemu z nich, każdemu, kto wykonuje na codzień swoją pracę. Dzięki tym ludziom możemy żyć normalnie, realizować nasze przyzwyczajenia, wykonywać ulubione zajęcia, żyć normalnie.
Rząd zamyka kolejne branże. Niebawem żadna z dotychczas istniejących i wspaniale prosperujących firm nie będzie w stanie powstać z popiołów. Zgliszcza gospodarki tlą się jak dogorywające żarki w ognisku. Ci, którzy mieli oszczędności włożyli wszystko w próby utrzymania interesu. Zostali z niczym. Ze wsparciem z tarczy? kpina. Otworzymy za tydzień, za dwa… za 8… kiedy? Czy dzieci powinny siedzieć w szkole czy w domu? Skoro wirus krąży i zabija to dlaczego przedszkola pracują?
Cieszę się, że przedszkola pozostają otwarte bo przede wszystkim mam możliwość wyjścia do pracy. Jednak… Zosia od marca chodziła do szkoły 2 tygodnie. Znowu jest w domu, jej psychika zaczyna niebezpiecznie się zmieniać. Nasza psychika już nie daje rady unieść tych zmian w życiu naszych dzieci. Rozumieją zasady, starają się do nich stosować, ale …. jest ciężko. Nie ma koleżanek i kolegów, nie wychodzimy na kulki, plac zabaw ani na basen. Nie jeździmy na termy, do parków rozrywki ani do kina. Rower – w masce. Spacer – w masce. Jak mamy tak wychodzić to wolimy siedzieć w domu- mówią moje dzieci.
Udało się nam wyjechać na wakacje i to był najlepszy, najwspanialszy czas 2020 roku. W miarę normalnie było także we wrześniu gdy Zosia wróciła do szkoły, na akrobatykę i do jazdy na deskorolce i rowerze. Chodziliśmy na lody, spacery i czekaliśmy na powrót normalności.
Naiwnie.
Przyzwyczailiśmy się do nowej (nie) normalności. Szukamy rozrywek, próbujemy planować. Staramy się nie przemęczyć kolejnego miesiąca i roku. Staramy się żyć.
Czy damy radę przetrwać kolejne niekonstytucyjne nakazy i zakazy?