Mój pech sięga ostatnio zenitu.
Weźmy pod uwagę taki piątek. Niby zwykły dzień tygodnia, zapierdziel jak codzień. Wychodzę z pracy by dopiąć sprawy na ostatni guzik, zaliczyć fryzjera i oddać haracz wiadomo komu – nie zapłacę to mnie znajdą. Tak więc posłusznie dreptam z pismem do skarbówki, zadowolona, że będę mieć to już z głowy, nikt nie będzie windykował zaległości i będę wolnym psychicznie człowiekiem.
Jakże mocno się zdziwiłam kiedy wsadziłam rękę do mojej złodziejskiej torebki (byłabym w stanie ukraść i wynieść w niej sejf i szafę pancerną) rękę w poszukiwaniu portfela i nie znalazłam w niej nic…
Może nie takie nic bo było i ciastko i pampersy, chusteczki mokre, suche w kotki, w hellokitty, było też auto, śrubokręt, taśma klejąca i kilka gum do żucia.
Obecności portfela nie stwierdzono.
Z wkurwem u wylotu weszłam do urzędu – bo to skarbówka, bo będzie w cholerę ludzi, bo nie zdążę na wizytę!
A tutaj … zero kolejek, miła urzędniczka, wszystko ok, pismo się zgadza, ja się zgadzam – no cud!
Wychodzę i wracam do domu po portfel by wypłacić kasę z bankomatu i wpłacić ją w kasie skarbowki. Pot kapie mi po tyłku, ale pędzę do domu – dobrze ze to stosunkowo blisko.
Wpadam, zmieniam bluzkę i biorę portfel. Zadowolona, że to już koniec errorów w ten piękny piątek dreptam coraz szybciej.
I… nagle w mojej głowie zaczyna skakać metalowa piłeczka, która irytuje mnie coraz bardziej i sprawia, że myśl która właśnie została obudzona doprowadza mnie do szału.
-„noł faking łej! C zy w portfelu jest karta ?”
Mam ci tłumaczyć, że po lustracji wora z gadżetami nie znalazłam tego „pier#/&^#@^& kawałka plastiku”?!
Mało brakło a trafiłby mnie szlag na miejscu, ale zachowałam zimną krew – dam radę. Nie dam się wyprowadzić z równowagi. Zośka próbuje to robić codziennie od 4 lat, ale to tylko plastik. Daje radę z moimi dziećmi. Daję radę z obcymi dziećmi.
Nie.
Nie.
Nie.
Jak żyć. Ja pytam – jak żyć?!
Zapłaciłam. Haracz ściągnięty. Hajs się zgadza.
Gorzej być nie mogło.
A może i mogło.
zaraz, zaraz…
a gdzie kluczyki od samochodu?!
W kasie.
Mężu- nic nie mów.
Pliz.